czwartek, 25 grudnia 2014

Świąteczne historie - esej na święta.


,,Pokłon pasterzy'' Geritt van Horthosrt, 1621



Ostatni raz mojego drogiego bloga odwiedziłem dość dawno temu, bo we wrześniu. Za absencję przepraszam, a dzisiejszym esejem spróbuję się zrekompensować. Proszę nie spodziewać się  artykuły o danym wydarzeniu, będzie to jak kto woli, antologia tematów (książki, wydarzenia, kontrowersje).



















Zacznijmy od dóbr materialnych, jakimi niewątpliwie są książki tj. prezenty świąteczne. Poruszam ten temat, gdyż wszystkie trzy pozycje, które otrzymałem są broszurami historycznymi naprawdę godnymi polecenia. Są to: ,,Hitler - reportaż biograficzny'' Johna Tolanda (1100 str.!), ,,Rzym. Od Romulusa do Justyniana'' Thomasa R. Martina oraz ,,Historia Napoleona'' Emila Marco de Saint Hilaire'a. Muszę przyznać, że od samego początku moim faworytem była biografa ,,Herr Adolfa''. Oczywiście nie pożałowałem wyboru - świetna narracja, znakomite cytaty, wybitna erudycja autora i świetnie nakreślona sylwetka Führera sprawiły, iż długo nie mogłem się od niej oderwać. I to nie dlatego, że uwielbiam II wojnę światową czy jestem skrytym neonazistą (jak niektórzy mogliby wywnioskować z mojego artykułu o Piłsudskim i pochwale w nim Dmowskiego), ale właśnie dzięki niebywałemu talentowi historycznemu, jakim wykazał się Toland (mógłbym zaryzykować porównanie nawet do Barbary Tuchman - skądinąd urodzili się w tym samym roku, czyli 1912). Druga otrzymana przeze mnie książka ,,Rzym. Od Romulusa do Justyniana'' to jak wynika z tytułu trzystu-stronicowa opowieść o początkach, rozkwicie i upadku Imperium Rzymskiego. Ciekawa i wciągająca, napisana lekkim i profesjonalnym piórem znakomitego znawcy antyku Martina może zainteresować znawców tematu, ale i  ,,zwykłych śmiertelników''. W moim mniemaniu najlepszą częścią książki (bo i może tylko tą część przeczytałem) jest rozdział o republice. Wadami książki są: miękka okładka, która (przynajmniej mi) zupełnie nie pasuje do publikacji o dziejach starożytnego Rzymu oraz zbycie, kilkoma stronami, tematu królestwa. Nie zmienia to jednak faktu, iż ta książka również jest godna polecenia. Ostatnia pozycja, która w ten piękny wigilijny czas, wpadła w moje ręce to powieść XIX - wiecznego autora (pazia na dworze Napoleona), czyli ,,Historia Napoleona'', ponoć ulubiona powiastka młodości Marszałka (o ironio! Coś nas łączy z Marszałkiem). Dla mnie to podwójna radość nie dość, że dzieło opowiada dzieje kampanii jednej z moich bardziej ukochanych postaci to jest to już mój drugi tekst źródłowy (pierwszy to ,,Pamiętniki wojskowe 1812 - 1814'' Józefa Grabowskiego) dotyczący Napoleona, co każdemu historykowi dodaje powagi. Na razie powstrzymam się od oceny, gdyż jeszcze tej powiastki nie zacząłem, ale jestem niemal pewny jej świetności. Tak to wywiązałem się z obowiązku (czy też postanowienia) podzielenia się z Państwem moimi wrażeniami z książek i mam skrytą nadzieję, że niektórzy z Was niesieni impulsem mojego entuzjazmu pójdą za jakiś czas i zakupią sobie niektóre z tych pozycji!

Teraz chciałbym znacznie cofnąć się w czasie...Ale tu następuje pewien problem - do którego roku? Zamierzałem napisać, że do 1 r. n.e, ale jak już powszechnie wiadomo nie jest to rok narodzin Chrystusa. Czyli co, możemy ustalić, iż napiszę tak - cofnijmy się do roku 8 p.n.e/ 4 p.n.e/1n.e/4.n.e/6n.e/8n.e. Wygląda to co najmniej komicznie, a jednak inaczej się nie da. Gdyż w Biblii (w którą na marginesie rzecz jasna wierzę, żeby nie było) mowa o spisie ludności za cezara Augusta, ,,gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz'' (Ewangelia wg.św. Łukasz 2,1), a królem (a raczej klientem Rzymu) tamtych ziem był ,,okrutny'' Herod Wielki. I tu zaczynają się historyczne szaleństwa. Gdyż Nic nie wiadomo o spisie ludności w 1 r., za to wiadomo że taki spis odbył się na przełomie 6/7 r.pn.e, ale wtedy wielkorządcą Syrii nie był Kwiryniusz (6/7 n.e). Z kolei za datą narodzin Chrystusa 6/7 r.pn.e przemawia fakt, że wtedy żył Herod Wielki i rządził August (którego panowanie obejmuje wszystkie daty urodzenia Jezusa). Jeżeli już mowa o pamiętnej ,,rzezi niewiniątek'' to Chrystus musiał narodzić się przed 4 r.p.n.e, czyli przed datą śmierci Heroda, ale wtedy z kolei nie było spisu ani Kwiryniusza!!! To historyczne szaleństwo zawdzięczamy św. Łukaszowi, który nie wykazał się zgodną z swoim zawodem precyzją i dokładnością myląc najprawdopodobniej i Herodów (było i  sześciu w rodzinie, a każdy z nich panował, częścią ojcowskiego państwa) i namiestników.




Herod Wielki - okrutnik, znakomity organizator
król żydowski (w rzeczywistości klient Rzymu)







Wszystko zawdzięczamy, niejakiej wstydliwości katolickich biblistów, i mnichowi Dionizemu, który pomylił się w trudnych obliczeniach matematycznych obliczając, że Jezus narodził się 284 lata przed początkiem panowania Dioklecjana (wtedy właśnie od dzisiejszej daty 284 liczono) i 754 lata po założeniu Rzymu.

Chciałbym jeszcze wspomnieć o ,,rzezi niewiniątek''. Powszechnie sądzi się, ze była o na przeprowadzona na wielką skalę. Jednak fakt, że wspomina o niej tylko jeden ewangelista, a nie zwrócił na nią uwagi nawet krytykowany w swej dokładności Józef Flawiusz w  ,,Historii żydowskiej'', świadczy o tym, że był to mord dokonany ,,tylko'' na dzieciach w Betlejem, czyli ok. dwudziestu (co przedstawia się strasznie, ale nie aż tak jak powszechnie się sądzi).

  Przeniesiemy się dalej, czyli równo 800 lat po narodzinach Chrystusa (mowa tu o domniemanej dacie narodzin). Do Katedry Laterańskiej wchodzi zadowolony król frankijski Karol zw. Wielkim i po chwili uroczystości podchodzi do niego ,,najczęściej zrzucany z ołtarza papież'', czyli Leon III i po chwili konsternacji zakłada mu na głowę koronę cesarską. Taki niecodzienny prezent bożonarodzeniowy. Kto reflektuje?

Równo sto lat temu doszło do niesamowicie dziwnego, acz spopularyzowanego przez media, wydarzenia, czyli rozejmu bożonarodzeniowego. Siedzący w okopach żołnierze brytyjscy oraz niemieccy wyszli naprzeciw siebie, ale nie po to by walczyć, ale żeby wymienić się nowościami, papierosami, zdjęciami pięknych aktorek czy razem spożyć placek wigilijny (od którego wszystko się zaczęło, kiedy zamiast granatu do okopu brytyjskiego został on wrzucony z dołączoną karteczką ,,Wesołych Świąt, kamraci! Rozejmu!''). Zresztą takie rozejmy były ostro karane przez oficerów i generałów np. Winstona Churchilla czy Loyda Georga. Znana jest sytuacja, w której rozejm został na chwilę przerwany z powodu rewizji po stronie niemieckiej, na marginesie żołnierze obiecali sobie strzelać ponad głowami...




Artykuł w popularnej angielskiej gazecie ,,The Daily Mirror''
na temat zadziwiającego rozejmu bożonarodzeniowego






Rycina z ,,The Illustrated London's News'' przedstawiająca
Prusaków fraternizujących się z Brytyjczykami




Gdy mowa o fraternizacji wojsk należy wspomnieć o biednym księciu Wellington na swoim koniu*, który rozpędzał swoich żołnierzy wymieniających się fajkami i innymi dobrami materialnymi w kampanii pirenejskiej...

Esej ma się ku końcowi i nic nie da się na to poradzić... Możemy tylko życzyć wszystkim wesołych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku (mam nadzieję, że z Archiwum Historii w wolnych chwilach). I nieważne czy miną one Wam na liczeniu, kiedy naprawdę urodził się Chrystus, marzeniu o prezencie na miarę korony czy fraternizacji z swoimi wrogami...


* Nie dalej, jak kilka tygodni temu, w ,,Wiadomościach'' można było zobaczyć co Polacy najczęściej wpisują w Google. I oto na trzecim miejscu znajdowało się pytanie - ,,Gdzie leży Kopenhaga?''. Otóż zgodnie z historią odpowiadam: przy Stratfield Saye w Anglii.