niedziela, 28 września 2014

,,(Nie)Święty Marszałek'', czyli o tym czy Piłsudski był bohatrem ?

Snob, oportunista, oszust, propagandzista,
czyli Józef Piłsudski




     Cóż, przyznać szczerzę muszę, że nie darzę zbytnią sympatią marszałka Józefa. Zawsze uznawałem go za snoba, oportunistę, bezczelnego indywidualistę itd. Jednak nigdy nie zdarzyło mi się wyrazić zdania o Komendancie szerszej publice, gdyż wady Piłsudskiego są tematem tabu wśród polskich historyków. Wszyscy uznali jednomyślnie go za wyzwoliciela i autora II Rzeczpospolitej, co jest równoznaczne z miejscem w panteonie lachowskich bohaterów. Dzisiaj chciałbym rzucić cień na nieskalaną sylwetkę Marszałka.
     Zacznijmy od PPS-u. Piłsudski był tak tam nielubiany, że na kongresie w 1905 roku podczas jego przemowy wśród socjalistów chodziła kartka z napisem ,,Temu panu nie klaskać''. Dokładnie tu widać fakt, iż nawet członkowie partii uznawali go za bezczelnego snoba. Na dodatek w 1906 roku dokonał zdradzieckiego rozłamu w partii, tworząc tym samym PPS - Fakcję Rewolucyjną. Następnym etapem jego biografii była udana akcja pod Bezdanami, znana również jako ,,zamach czterech premierów'', tutaj raczej nie ma się do czego przyczepić.
     Piłsudski był charyzmatykiem najgroźniejszym. Egoistycznym, wzbudzającym szacunek, inteligentnym, ostrym, nieznoszącym sprzeciwu. Można by rzecz parafrazując Rzymian (zmiana na realia polskie): ,,Bardziej szczęsny niż Bolesław Chrobry, lepszy od Kazimierza Wielkiego''. Jedyny z późniejszych europejskich przywódców, który w czasie I Wojny Światowej nikomu nie podlegał (Hitler, Stalin, De Gaulle, Churchill). I w tym momencie plus minus 28 lipca 1914 roku zaczyna się szkicować portret marszałka jako wojskowego. Wybitnego wojskowego. I to jest szkic, który dla mnie powinien zostać rozmyty. La Boga! Piłsudski nie był wodzem!
    Tak, wodzem nie był. Tak jak Romuald Traugutt, Jarosław Dąbrowski, Edward Dembowski czy Jan Tyssowski. Ci wybitni organizatorzy powstań byli politykami, działaczami społecznymi czy publicystami. Dowódcami był kto inni - Walery Wróblewski, Józef Bem, Wojciech Chrzanowski, Ludwik Mierosławski czy Henryk Dembiński.
     Piłsudski był po prostu znakomitym organizatorem - POW, I Brygada, Legiony Polskie. To wszystko jego dzieci. Tyle, że święty ojciec wynajął sobie świetne nianie - Dowbora - Muśnickiego, Rydza - Śmigłego, Świtalskiego, Sosnkowski itp.  A poza tym nikt mi nie powie, ze to on wygrał słynną bitwę kostiuchnówską, bo tam wykrwawił się jego legiony, a on dopuścił, aby straciły ok.45 % liczebności, co powinno być niedopuszczalne w wygranej (strategicznie) bitwie. Ale i tu wykazał się kunsztem politycznym, robiąc z bitwy legendę, tak że nikt nawet nie śmiał spytać się o stratę 45 % żołnierzy. Nadszedł Akt 5 listopada, czyli szał niepodległościowy, potem kryzys przysięgowy i aresztowanie Piłsudskiego i Sosnkowskiego. Legenda Szczypiorna i przetrzymywanych tam żołnierzy Marszałka. I tak wojna trwała jeszcze dwa lata. Heller walczył, Dowbor walczył, Śmigły walczył, a Piłsudski nie robił nic. Tak to on nam wygrał wojnę! 
     W końcu wyszedł z więzienia i jakby nigdy nic wrócił w chwalę do Warszawy (11 listopada), przy okazji obrażając Daszyńskiego, Witosa, Śmigłego itd. To oni byli bohaterami, a nie oportunista, który wrócił, jakoby to on zwyciężył. Ten motyw będzie jeszcze szczególnie widoczny w jego dalszym życiu politycznym.
     Następnie Komendant czekał na utworzenie odpowiedniej konstytucji, dzięki której prezydent (na którego aspirował) otrzyma bezwzględne prawa autorytarne. Jednak piastując przez 4 lata (1918 - 1922) nie doczekał się takich uprawnień - otrzymał w prezencie nowoczesną, liberalną i inteligentną konstytucję marcową. Zaskoczony niemiłym prezentem zrzekł się naczelnikostwa, na rzecz Gabriela Narutowicza, wybitnego naukowca.
    Aha, byłbym zapomniał kształt państwa oczywiście w czasie kongresu wersalskiego nie został stworzony przez Marszałka tylko dwóch świetnych dyplomatów - Jana Ignacego Paderewskiego oraz  Romana Dmowskiego. Notabene pierwszemu zawdzięcza też odzyskanie Wielkopolski (1918), a drugiemu utrzymania równowagi, bo gdyby nie jego Narodowa Demokracja nie byłoby żadnej radykalnej przeciwagi dla snobistycznego egoisty, lekceważącego wszelkie prawa. Dodam, ze obu zasłużonych panów sprytnie zmarginalizował i ich sukces przypisał sobie.
      A wojna polsko - bolszewicka - bitwy pod Warszawą, Komarowem oraz nad Niemnem to już w ogóle nie były wygrane przez Komendanta tylko przez jego doświadczonych współpracowników, którzy wiedzieli jak odpowiednio ustawić wojska, a potem powiedzieć opinii publicznej, iż to Józef był zwycięzcą.
    Potem III powstania śląskie i bohaterska w nich rola Wojciecha Korfantego, którego jako premiera również zdyskredytował. Można się przyczepić też o plebiscyty na Warmii oraz na Śląsku, ale ja uważam, że to akurat wina gapiostwa miejscowych działaczy.
     W Polsce szalała inflacja, bieda, chaos polityczny i społeczny, który w pewien sposób został zatrzymany przez finansistę Władysława Grabskiego, w czasie kiedy Piłsudski tylko bezwiednie rozkładał ręce lub podlewał przerażony kwiatki w Sulejówku.
     Kiedy mu się coś nie podobało rozpoczynał przewrót za pomocą zindoktrynowanego wojska (oczywiście mówię o przewrocie majowym), wprowadzał poprawkę do konstytucji (tu mowa o noweli sierpniowej) i zmieniał prezydenta (Wojciechowski na Mościckiego).
      Kiedy był już Głównym Inspektorem Sił Zbrojnych i posiadał marionetkowego prezydenta w państwie semiprezydentalnym, mógł spokojnie odcinać kupony od swojej legendy. Politykę za niego robili sanacyjni - Kwiatkowski (COP), Sławek (BBWR), Świtalski (,,rządy pułkowników''), Rydz - Śmigły (armia), Mościcki (wszystko co oficjalne) itd.
     No i przez całe rządy gryzł paznokcie, aby tylko kolejne wybory zostały wygrane przez BBWR - no ale często zdarzały się ,,cudy nad urną'', gdzie Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem w pierwszej turze otrzymywał 56 % poparcia (1929) i tworzył konstytucję, która powieliłaby postanowienia noweli sierpniowej o nieograniczonej władzy prezydenta. Oficjalnie planował podbić całą Europę Środkową, reformował armię, lecz faktem jest to, że wojsko polskie po czterech latach sromotnie przegrało w ciągu miesiąca z Niemcami, mimo że propaganda (ważny punkt rządów piłsudczyków) rozpowiadała jak to w dwa dni polska armia rozgromi III Rzeszę...
    Reasumując, Piłsudski nie był bohaterem - był bezwzględnym politykiem umiejącym wykorzystać każdą sytuację na swoją korzyść. Marginalizował wrogów, kłamał o potędze polskiej armii, mitologizował swoje sukcesy. Jego rządy okazały się dla Polski klęską i aż strach pomyśleć jak by ona wyglądała, gdyby Józef nie miał sprawnych, mądrych i uzdolnionych popleczników, który niwelowali jego wady. Dziwimy się cały czas, dlaczego to w Rosji stoją pomniki Lenina czy Stalina, a kompletnie nie zauważamy że my mamy nawet Święto Narodowe na cześć tyrana (internowania swoich wrogów politycznych), oportunisty, gwałciciela prawa polskiego, propagandzisty, snoba. Może niektórzy uznają, że zbyt ostro oceniam poczynania Marszałka, ale ktoś musi zacząć. A początek musi być radykalny, o czym dokładnie wie przecież bohater mojego artykułu. Kończąc włożę w usta Komendanta słowa (nieco zmienione) odważnego Bema, który wykrzyknął, gdy umierał: ,,Polsko! Ja cię nie zbawiłem, ja cię pogrążyłem!''. I to jest świetne podsumowanie dla Piłsudskiego, który jednak na taką szczerość zdobyć się nie mógł...

1 komentarz: