czwartek, 31 lipca 2014

Powstanie warszawskie - ,,złe powstanie, dobrzy powstańcy'' ?

 



Powstaniec w ruinach Kościoła św. Trójcy, zdj. Eugeniusz Haneman 



   





                                                                 
Tadeusz Komorowski ps.Bór, wódz naczelny AK i
przywódca powstania warszawskiego






     70 rocznica wybuchu powstania warszawskiego (1 sierpień 1944 rok) jakoby zmusza do refleksji nad jego sensem, a wszyscy historycy (czasami z przedrostkiem pseudo-) chcą wyrazić swoje krytyczne (zazwyczaj) zdanie na temat dowódców powstania, często samych powstańców. Dla mnie to obelga skierowana do całego narodu. Boli mnie, kiedy wygwizdywany jest Władysław Bartoszewski, kiedy publicznie obrażani są (nieżywi już) Tadeusz Komorowski ps. Bór i Antoni Chruściel ps. Monter itp.
   Dlatego na moim blogu chciałbym wyrazić i moje zdanie o kontrowersyjnym powstaniu. W dzisiejszych czasach mitologizuje się Powstanie (dużą literą) - tworzy się o nim piosenki, buduje muzea, a nawet organizuje bale (!) i pochody tematyczne. Czy jest to dobre ? Śmiem wątpić (przypomnę Powstanie było przegrane - dla bezpieczeństwa). Mała opowieść - dzisiaj wracając z dość daleka (nie mogłem kupować tam polskiej prasy)...kupiłem nareszcie polskie gazety - jedną historyczną, drugą ogólnokrajową. W historycznej znalazłem kilka ciekawych wywiadów (które tu jeszcze przytoczę), a w ogólnokrajowej artykuł, który bardzo mnie wzburzył. Otóż, w tym artykule, wypowiadał się dramatopisarz, który krytykował komercje dzisiejszej pamięci o Powstaniu, wulgaryzacje przekazu o nim oraz ogólnie wszystkie instytucje zajmujące się popularyzowaniem wiedzy o trzymiesięcznej bitwie w Warszawie. Nie wiem czy moi czytelnicy wiedzą, ale oto ten dramatopisarz wystawił bulwersującą (dla mnie) sztukę o powstaniu warszawskim ,,Kamienne niebo zamiast gwiazd'' - w której anioł (w atmosferze Powstania) rapował z taką ilością przekleństw, że żaden brooklyński, czarnoskóry raper by się nie powstydził... Tak postanie sierpniowe pamięta polskie społeczeństwo...
   Przejdźmy do powstania - na początek statystyki:
- ok.180 tys. zabitych polskich cywili
- ok. 10 tys. zabitych polskich powstańców
- duża część miasta w całkowitych zgliszczach
- ... makabryczna ciekawostka - 12 ton ważyły popioły ciał spalonych i zabitych w czasie rzezi Woli
  Można by kontynuować jeszcze dużo, dużo dłużej, a wszystkie statystyki byłyby dla Polski makabryczne, a dowódców powstania czyniłyby zbrodniarzami wojennymi na miarę von Keitela (no może trochę przesada). Jakie zarzuty można im wystawić ? Oto one:
- ślepa wiara w pomoc aliantów
- zła ocena sił niemieckich
- nieudolne dowodzenie
- kłopot z centralizacją realnego dowództwa (Bór vs. Monter)
- zły wybór daty i godziny wybuchu
Mimo to ich pośpiech niejako rozumiem - Rosjanie stali już nad Wisłą, jeszcze 29 lipca Niemcy były w fatalnym położeniu (operacja ,,Bagration'' mimo wielkich strat ze strony Armii Czerwonej przynosiła ogromne sukcesy Stalinowi), a plan ,,Burza'' Janusza Bokszczanina trzeba było wdrożyć i w Warszawie. Na dodatek pułkownik AK i szef jego wywiadu Kazimierz Iranek - Osmecki donosił jak najbardziej pomyślne wieści... Do momentu ofensywy Walthera Modla (feldmarszałka Wermachtu), która na krótko, lecz skutecznie powstrzymała zajmowanie terenów Warszawy przez Sowietów. Wszystkim krytykom wodzów proszę sobie wyobrazić taką sytuację - w 1943 roku aresztowany zostaje uwielbiany dowódca AK Stefan Rowecki ps. Grot, władze obejmuje kawalerzysta, piłsudczyk - Tadeusz Komorowski ps. Bór. Bynajmniej nie jest on przygotowany na wybuch postania miejskiego, a tym bardziej na dowodzenie nim. Poza tym rząd w Londynie nalega aby zacząć wyzwalanie ojczyzny, delegat na RP Jan Jankowski ps. Soból jest pewien, że to dobry moment, a mieszkańcy są gotowi... A Hitler od lat czekał na okazję zburzenia miasta intelektualizmu polskiego. Historyczka Alexandra Richie mówi: ,,Hitler już wcześniej mówił o totalnym zniszczeniu Moskwy, Leningradu czy Mińska, lecz chory pomysł zrealizował dopiero w Warszawie. Uznał, że zmiażdżenie 700 - letniego miasta sprawi mu przyjemność, i konsekwentnie nadzorował ten plan. (...) Zniszczenie Warszawy z militarnego punktu widzenia nie miało sensu, ale miało znaczenie symboliczne. Było kontynuacją prowadzonej przez SS wojny rasowej.'' . A trzeba pamiętać, iż Hitler pod koniec wojny wariował, i nie odróżniał już co tak naprawdę jest istotne militarnie, a co ma znaczenie czysto ideologiczne. Kiedy Niemcy pacyfikowali powstanie warszawskie, cała Rzesza żyła ofensywą Rosjan, z drugiej strony aliantów i (chyba przede wszystkim) zamachem na Führer w Wilczym szańcu. To oddziały szarej eminencji Hitlera - Himmlera, czyli SS pacyfikowały powstanie. To ich powstańcy nie cierpieli... Właśnie wybuchło powstanie, Bór wydał rozkaz, ale nie on przecież czynnie walczył....
    Wśród powstańców walczyło wielu znanych i cenionych dzisiaj fotografików, pisarzy, rysowników, historyków, dziennikarzy... Oto przykłady:
- Jerzy Chmielowski ,,Papcio Chmiel'' ps. Jupiter (rysownik, autor słynnej serii ,,Tytus, Romek i A'Tomek)
- Władysław Bartoszewski ps.Teofil (historyk, minister, pisarz, polityk)
- Jerzy Sienkiewicz ps. Rudy
- Stanisław Likiernik (politolog, pisarz)
- Eugeniusz Haneman (fotograf, operator, wykładowca, mistrz m.in Kazimierza Kutza)
I wielu, wielu innych, którzy jak opisywał Miron Białoszewski krzyknęli:
,,- Hurraaa...
- Powstanie - od razu powiedzieliśmy sobie, tak jak i wszyscy w Warszawie.''
A było to o piątej o godz. W. na to ,,Hurraaa'' cała Warszawa ruszyła w bój, zdobyła budynki strategiczne w Śródmieściu, Starym Mieście, Żoliborzu czy Mokotowie. Nie wiemy czy było aż tak entuzjastycznie i książkowo jak opisał to Miron Białoszewski, ale znając późniejszy styl, który jak wszyscy oceniają odznacza się wyjątkowym (dla uczestników powstania) brakiem kultu powstańców i pustką w szafce zwanej ,,Heroizmem''. Jednym słowem pod broń zaciągnęło się ok. 50 tys. mieszkańców i żołnierzy. Brakowało im broni, profesjonalizmu i doświadczenia, ale nie można zaprzeczać iż nie mieli chęci i zacięcia do walki. Powstańcy walczyli zaciekle, lecz lepiej przygotowani i uzbrojeni Niemcy przejmowali inicjatywę praktycznie wszędzie. Najmocniej trzymało się Śródmieście, najlepiej szły akcje Kedywu, ponieważ w małych grupkach łatwiej było powstańcom - amatorom walczyć. Broń - pistolet Vis (najpowszechniej), karabin maszynowy Sten (rzadziej) i często stare granaty, które sprawiały tyle samo kłopotu powstańcom jaki i Niemcom (np.wybuchały od razu, w chwili wyjęcia zawleczki) czy też przestarzałe dubeltówki przywożone z dworków. Za to armia niemiecka miała do dyspozycji taką samą broń jak na froncie mieli regularni żołnierze Wermachtu (SS była raczej policją rasową). Jak tu ci biedni warszawiacy mieli to powstanie wygrać ?! No i kanały... Długie, ciemne, mokre - świetnie oddawały charakter konspiracyjno - tragiczny oddziałów polskich. Jak to często powstańcy (np. Stanisław Likiernik) wspomina o tym, iż podczas bombardowań zapad się kanał, który jego oddział (,,Radosław'') akurat szedł. I wtedy taka grupa musiała błądzić w ciemnościach, aby nie trafić pod ostrzał niemiecki albo na słynną kratę pod Wisłą. Żołnierze bronili się dość długo, bo aż trzy miesiące... I nie które oddziały wcale jeszcze nie były w złym stanie - Jerzy Sienkiewicz ps. Rudy wspomina: ,,Okazało się, że mamy kupę broni, cholera''. A tu trzeba było skapitulować, poddać się i pojechać do Rzeszy, albo na roboty, albo do obozów... Jerzy Sienkiewicz uciekł... Po prostu wsiadł na wóz jadący obok... Proste, prawda...
   Tysiące powstańców i cywili zostało rozstrzelanych przez Niemców, ale Polacy też nie pozostawali bierni. Dostali rozkaz: ,,Słuchajcie, jest rozkaz, że do niewoli bierzemy tylko Wermacht i Luftwaffe. Policjantów, partyjnych, Hitlerjugend, SA, SS - wszystko do piachu'' i AK-owcy skrzętnie ten rozkaz wypełniali. Kiedy 3 października (już po zawieszeniu broni, trochę przed ostateczną kapitulacją) oficer Wermachtu przyszedł po niemieckich jeńców do powstańców, otrzymał odpowiedź, iż zgodnie z rozkazem ,,poszli do piachu'' .
    Ludność cywilna - to oni najbardziej ucierpieli. Warszawiacy nie uczestniczący w powstaniu ciągle się modlili, bali,modlili, bali... itd. Zdarzały się heroiczne wypady na budowę barykad, z czasem osłabły. Najwyższym szczytem odwagi (wśród mieszkańców) były wypady ,,na piętro'' np. po mąkę. Szczególnie, że nikt nie wiedział, gdzie i kiedy spadną kolejne bomby. Wśród zwykłych ludzi można było zauważyć kilka rzeczy:
- wzrost pobożności
- wzrost liczby małżeństw (ileż to osób w tamtym czasie zawarło sakrament małżeństwa)
- zwiększyła się liczba par
- więcej dziewczyn zachodziło w ciążę
- nastolatki szybciej dojrzewały
Znane są sytuacje 13- letnich łączniczek i łączników, może przesadą jest to, że dzieci dostawały broń, bo według zasady broń (najczęściej Visa) dostawało się dopiero po przekroczeniu 17 roku życia (obaliłem legendę, przykro mi). Jak modliła się ludność w piwnicach, oto modlitwa zapamiętana przez Mirona Białoszewskiego (który sam się nią modlił będąc w piwnicy):
,,Od bomb i samolotów - wybaw nas, Panie,
  Od czołgów i goliatów - wybaw nas, Panie,
  Od pocisków i granatów - wybaw nas, Panie,
  Od miotaczy min - wybaw nas, Panie,
  Od pożarów i spalenia żywcem - wybaw nas, Panie,
  Od rozstrzelania - wybaw nas, Panie,
  Od zasypania - wybaw nas, Panie...''
W tej litanii znajdowały się rzeczy, których najbardziej obawiali się mieszkańcy Warszawy. Lud ten działał pod wpływem impulsów, jeżeli postanowił budować barykady to budował, jeżeli zamierzał się przez cały dzień modlić - modlił się, jeżeli pragnął skapitulować - kapitulował. To było i złe i dobre, bo większość z nas słyszało o ,,czołgu - pułapce'' i katastrofie jaki spowodowało wejście do niego...

   Na koniec kilka pamiętnych fraz z tego powstania:
,,Nie daj się zabić. Ostrzał'' - informacja dla cywili, powstańców i fotografów. Dziś przyprawia o uśmiech na twarzy dziwny brak profesjonalizmu i prostota przekazu.
,,Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzięczać'' - piękne i ujmujące tłumaczenie delegata rządy na uchodźstwie na RP Jana Stanisława Jankowskiego ps. Soból, kiedy zapytano go dlaczego dopuścił do wybuchu powstania.
,,Trzeba było to wszystko przeżyć, aby zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić'' - szef wywiadu AK płk. Iranek - Osmecki tak odpowiedział na krytykę powstania i ja się z nim zgadzam. Najłatwiej jest krytykować z perspektywy czasu, ale przecież powstańcy nie mogli wiedzieć jak ono się skończy, nie mogli przewidzieć zdrady Armii Czerwonej i liczebności SS. To był zryw... wielki 50-tysięczny, narodowy, zryw, którego nic nie mogło powstrzymać...
   I to jest puenta mojego artykułu. Mam nadzieje, że w sposób jak najbardziej rzetelny przedstawiłem Państwu losy powstania (zrywu) warszawskiego. A wszyscy krytycy, którzy nie brali udziału w powstaniu apeluje do was o większy obiektywizm, spokój i jeszcze głębsze zapoznanie się z tematem... Albo parafrazując: ,,Wszyscy do piachu marsz''...











                   Film o Powstaniu - obowiązkowo obejrzeć dla uczczenia 70 rocznicy wybuchu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz